„Odmówię bycia służebnicą obcych mi ludzi, niezależnie od ich imion.”

newskey24.com 3 godzin temu

Odrzucam rolę służebnicy dla obcych mi osób, bez względu na ich nazwisko.
Nie jestem tu po to, by być czyjąś pokojówką, choćby jeżeli znam ich nazwisko.
Tamtego wieczoru, po wyczerpującym dniu w aptece, szłam zmęczona w windzie, marząc jedynie o gorącej kąpieli, miękkim piżamie i spokojnej herbacie. Zanim zdążyłam się przebrać, zadzwonił mój mąż, Théo. Jego spokojny głos bez żadnej wstydliwości powiedział:
Przygotuj się, Claire, dziś wieczorem mamy gości. Moja siostra, Chloé, przyjeżdża na kilka dni!
Wewnątrz mnie zrodziła się pustka. To nie była prośba ani dyskusja, a surowe stwierdzenie: mój czas już nie należy do mnie. Byłam zszokowana. Kim jest ta Chloé? Dlaczego nigdy o niej nie słyszałam? Ah, tak to młodsza siostra Théo, której nigdy nie spotkałam i z którą nie wymieniałam wiadomości. Wiedziałam o niej jedynie kilka wątków dziewczyna z prowincji pod Lyonem, jeszcze w liceum, wydająca się grzeczna i zaradna, typowa wiejska dziewczyna. Słyszeć o kimś to jedno, a przyjąć kogoś niespodziewanie pod swój dach to drugie.
Théo, jakby nic się nie stało, rozmawiał z nią w kuchni, gdy wróciłam. Zaparzali już herbatę, a Chloé wydawała się zupełnie swobodna, jakby była w domu. Po kolacji zaczęła przeglądać mieszkanie z otwartą ciekawością, zaglądając do każdej komnaty niczym w muzeum, zatrzymując się szczególnie w naszej sypialni, którą wyraźnie lubiła. Zrobiła choćby małą sesję zdjęciową, rozłożyła moje kosmetyki i przymierzyła kilka moich biżuterii. Stałam jak wryta.
Chloé, przepraszam, ale to mój prywatny obszar. Weszłaś bez zapytania i dotykasz moich rzeczy. Nie podoba mi się to, powiedziałam spokojnie, a jednocześnie stanowczo.
Zwinęła głowę, udając niewinność:
Nie wiedziałam, iż ci to przeszkadza chciałam po prostu zobaczyć, jak żyjesz.
Nie odpowiedziałam, poszłam pod prysznic. Gdy kładłam się spać, zauważyłam, iż nie zostało ani jednego torebki herbaty wypili je wszystkie. Nie ma już herbaty, nie ma spokoju i już nie ma zrozumienia. Przed snem Théo dodał:
Może pomyślisz, co możemy zrobić z Chloé w ten weekend. Bez towarzystwa się nudzi!
Wciągnęłam w siebie westchnienie. Po co miałabym zmieniać plany dla dziewczyny, którą widzę po raz pierwszy? Miałam zaplanowany dzień zakupów, lunch i spacer z najlepszą przyjaciółką, której nie widziałam od prawie roku. A teraz? Zrezygnować ze wszystkiego dla nastolatki, której choćby matka nie przywiózła?
Następnego ranka, kiedy jeszcze rozmyślałam o śniadaniu, Chloé już była pomalowana, w brokatowych dżinsach, z telefonem w ręku przy drzwiach.
To jedziemy? Chciałam iść do centrum handlowego, a potem może do restauracji?
Spojrzałam na nią i odpowiedziałam spokojnie:
Słuchaj, Chloé, masz telefon z GPS. Oto podwójny klucz ruszaj się, gdzie chcesz. Tylko proszę, nie przeszkadzaj mi.
Co?! wyraźnie zszokowana. Myślałam, iż ty i Théo pójdziecie ze mną. Nie mam pieniędzy mama nic nie dała, liczyłam na was
Możemy przejść się bez wydawania pieniędzy. A jeżeli będziesz głodna, wiesz, gdzie jest lodówka.
Zapanowała cisza. Usiadła w kuchni, wyglądając na zamyśloną. Ja wzięłam swoje rzeczy i poszłam do centrum handlowego. Po prostu nie chciałam dalej czuć się obcą w własnym domu.
Wieczorem przybyła cała rodzina. Zrozumiałam dopiero późno, iż to był wspólny przesłuchanie: dlaczego raniłam biedną Chloé, dlaczego nie chciałam dać jej pieniędzy, dlaczego byłam tak egoistyczna. Nikt nie pozwolił mi zabrać głosu. Krzyczeli wszyscy. Chloé w innym pokoju grała na ofiarę, udając, iż jest ofiarą mojej rzekomej okrutności.
Wysłuchałam ich, po czym powiedziałam:
Nie jestem służebnicą. Nie jestem niczyim dłużnikiem. Chloé nic dla mnie nie znaczy. Nie zaprosiłam jej. Moja pensja ledwo starcza na mnie. jeżeli tak bardzo zależy wam na siostrzenicy, zorganizujcie się jako rodzina i sfinansujcie jej pobyt.
Théo milczał. Dopiero późno w nocy, po wyjściu wszystkich, wyszeptał:
Masz rację Nie chciałem się z nimi pogrywać.
Koniec opowieści. Nie jestem egoistką. Jestem po prostu kobietą, która domaga się szacunku. A jeżeli ktoś uważa, iż rodzina to synonim darmości i służby, niech najpierw spojrzy w lustro i zapyta się, czy ma prawo wdzierać się w życie innych bez ich zgody.

Idź do oryginalnego materiału