Nie starczyło czasu w pracy? Ostatnio nawał obowiązków się zwiększył, więc często wracał późno.
Zosia położyła dzieci spać i poszła do kuchni zaparzyć sobie herbatę. Tomka wciąż nie było w domu. Ostatnio miał ręce pełne roboty i regularnie się spóźniał.
Zosia współczuła mężowi i starała się odciążyć go od domowych spraw. W końcu to on był jedynym żywicielem rodziny. Po ślubie ustalili: ona zajmie się domem i przyszłym potomstwem, a on zapewni wygodne życie. Jeden po drugim przyszło na świat troje dzieci. Każde z nich bardzo go cieszyło, a on sam mawiał, iż nie zamierza na tym poprzestać.
Ale Zosia była zmęczona niekończącymi się pieluchami, papkami i nieprzespanymi nocami. Postanowiła na razie zatrzymać się przy trójce.
Tomek wrócił dopiero po północy. Był lekko wstawiony. Na pytanie, dlaczego tak późno, odparł:
Zocha, wszyscy padliśmy w robocie, więc postanowiliśmy trochę odsapnąć.
Mój biedaku! uśmiechnęła się Zosia. Chodź, nakarmię cię!
Nie trzeba. Zajadaliśmy się kotletami zepsułem sobie apetyt. Wolę iść spać.
Zbliżał się 8 marca, Dzień Kobiet. Zosia, poprosiwszy mamę o pomoc z dziećmi, wybrała się do centrum handlowego. Chciała uczcić ten dzień wyjątkowo: romantyczna kolacja tylko we dwoje. Mama zgodziła się zabrać dzieci do siebie.
Oprócz jedzenia i prezentów, Zosia postanowiła kupić coś dla siebie. Dawno już sobie nic nie sprawiła wstyd jej było brać od męża pieniądze na ubrania, a na zakupy i tak nie miała kiedy chodzić. Ostatnim jej zakupem był dres domowy, ale na taką kolację to raczej nie pasował. Weszła do jednego z butików i, wybrawszy kilka sukienek, zaczęła je przymierzać.
Gdy przymierzała drugą, z sąsiedniej kabiny dobiegł ją znajomy głos męża:
Mmm, już bym cię tu rozebrał!
Odpowiedział mu dźwięczny śmiech dziewczyny.
Czekaj, niecierpliwy! Idź lepiej wybrać coś żonie!
Po co jej to? Utonęła w dzieciach. Dzieciom nie ważne, co nosi byle były najedzone, przewinięte i zabawki pozbierane! Kupię jej blender! Albo maszynkę do chleba niech się cieszy!
Zosię oblało zimną wodą. Starając się nie hałasować, automatycznie przymierzała sukienki i nasłuchiwała rozmowy z sąsiedniej kabiny.
A jak spyta, gdzie tyle wydałeś chichotała dalej dziewczyna. Blender i maszynka do chleba aż tyle nie kosztują
I po co mam się tłumaczyć, gdzie wydaję SWOJE pieniądze? To ja pracuję, a ona siedzi w domu i ma wszystko! Daję jej określoną sumę na gospodarstwo i koniec! Niech się cieszy, iż w ogóle coś dostaje.
Widać skończyli przymiarkę, bo głosy ucichły. Zosia ostrożnie wyjrzała. Tak, to był on: jej ukochany mąż stał przy kasie z jakąś blondynką i płacił za zakupy. Po transakcji odwrócił się do niej i, nie zważając na kasjerkę, pocałował dziewczynę prosto w usta.
Wszystko w porządku? Zosia zrozumiała, iż siedziała w kabinie zbyt długo, wpatrzona w jeden punkt.
Tak, tak, wszystko dobrze! pociągnęła za zasłonę i podała ekspedientce sukienki. Wezmę wszystkie.
W domu, po wyjściu mamy i położeniu dzieci na drzemkę, Zosia zastanawiała się, co teraz robić. Nie spodziewała się takiej zdrady. Nie tyle choćby samego romansu, co sposobu, w jaki mąż ją traktował i jak umniejszał jej wysiłki dla rodziny.
Chciała uciec i żądać rozwodu, ale zmusiła się, by zatrzymać i pomyśleć.
No dobrze, wystąpię o rozwód, on odejdzie do tej blondynki, a ja zostanę sama z dziećmi bez źródła utrzymania. Alimenty? Pewnie jakieś grosze Z czego będziemy żyć?
Do wieczora podjęła decyzję. Tomek tego dnia nie spóźnił się z pracy. W dzień się już na











