Co powiedziałeś? Zofia zamarła, czując dreszcz w sercu. Stanisław stał przy drzwiach, mocno ściskając pęk kluczy. Jego zwykle ożywiona twarz zastygła w maskę irytacji.
Nie mogę już tak żyć powtórzył bez emocji. Ani ja, ani mama. Spakuj dzieci i przeprowadźcie się do Starej Wsi. Dom babci jeszcze stoi, dach cały. Jakoś sobie poradzicie.
Zofia patrzyła na niego jak na obcego. Dziesięć lat wspólnego życia, troje dzieci i taki wyrok. Wymierająca wieś, gdzie zostało kilka domów, znikąd sklepu, a choćby porządnej drogi.
Dlaczego zaczęła, ale przerwał jej.
Bo jestem zmęczony Stanisław odwrócił wzrok. Ciągłymi pretensjami, narzekaniem, tym, iż siedzisz w domu z dziećmi. Mama jest wściekła: mówi, iż stałaś się kurą domową. Nie poznaję kobiety, którą poślubiłem.
Łzy zakręciły się w gardle, ale Zofia je powstrzymała. Za ścianą spały dzieci Marysia i Jędrek, a najstarszy, Kacper, pewnie wszystko słyszał.
Gdzie znajdę pracę? Z czego będziemy żyć? jej głos był ledwo słyszalny. Stanisław rzucił na stół kopertę.
Na pierwszy czas starczy. Dokumenty domu też od dawna są na twoje nazwisko. jeżeli jesteś taka niezależna, to teraz to udowodnij.
Odwrócił się i, nie mówiąc ani słowa, wyszedł. Po chwili zatrzasnęły się drzwi wejściowe.
Zofia powoli opadła na krzesło. W głowie kołatała się jedna myśl: Upiekłam mu ulubione jabłeczniki. Na śniadanie.
Dom przywitał ich stęchłym chłodem. Zofia weszła, niosąc na rękach śpiącą Marysię, i poczuła, jak ściska się jej serce. Tu spędziła dzieciństwo wakacje u babci, zapach świeżego chleba, zioła na strychu, jabłka w piwnicy. Teraz tylko kurz, pajęczyny i smak opuszczenia.
Kacper, poważny jak na swój wiek, wszedł pierwszy i otworzył okiennice. Przez brudne szyby przebiły się promienie kwietniowego słońca, oświetlając wirujące pyłki.
Zimno tu poskarżył się Jędrek, owijając ręce wokół siebie. Rozpalimy w piecu, będzie cieplej Zofia starała się brzmieć pewnie. Kacper, pomożesz mamie? Chłopiec skinął głową, nie patrząc na nią. Milczał od chwili, gdy usłyszał rozmowę rodziców.
Na szczęście stary piec był sprawny. Gdy płomienie objęły brzozowe polana, a izba wypełniła się ciepłem, Zofia odetchnęła z ulgą.
Mamo, zostaniemy tu długo? spytał Jędrek, oglądając stare fotografie na ścianie. Nie wiem, synku odpowiedział










