Mąż pozwalał swojej matce rządzić, zmieniając żonę w służącą we własnym domu, ale po trzech miesiącach synowa dała bezczelnym krewnym nauczkę.
Kasia stała przy oknie, wpatrując się w szare niebo. Trzy miesiące temu była szczęśliwą panną młodą, dziś czuła się jak służąca we własnym domu.
Kolejny poranek rozpoczął się od znajomego pukania do drzwi sypialni.
Jak długo jeszcze będziesz się wylegiwać? rozległ się rozkazujący głos teściowej. Bartku, synku, czas do pracy!
Kasia westchnęła ciężko. Wanda Kowalska, jak zwykle, ignorowała jej obecność, mówiąc tylko do syna. Bartek przeciągnął się leniwie i zaczął się ubierać.
Co mu przygotowałaś na obiad? teściowa już zarządzała w kuchni. Znowu te twoje modne sałatki? Mężczyzna potrzebuje porządnego żuru!
Ten, który zrobiłam wczoraj pomyślała Kasia, ale milczała. W ciągu trzech miesięcy małżeństwa nauczyła się połykać obelgi jak gorzkie pigułki.
Mamo, daj spokój mruknął Bartek, spiesząc się z wiązaniem krawata.
Jak to daj spokój? Wanda sapnęła z oburzeniem. Martwię się o twoje zdrowie! A ona teściowa wykrzywiła usta z pogardą choćby gotować porządnie nie potrafi.
Kasię ścisnęło w gardle. Dziesięć lat wykładania na uniwersytecie, doktorat, a teraz stała się cichą cieniem we własnym domu.
Może już wystarczy? wyszeptała, zaskoczona własną odwagą.
Jak to wystarczy? Wanda odwróciła się do niej całym ciałem. Coś powiedziałaś, synowo?
Jad w tym słowie sprawił, iż Kasia mimowolnie zadrżała. Bartek udawał, iż gorączkowo szuka teczki.
Mówię, iż może już dość udawania, iż mnie tu nie ma? głos Kasi stawał się mocniejszy. To nasz dom, Bartka i mój.
Twój? teściowa zaśmiała się szyderczo. Kochanie, ja budowałam ten dom trzydzieści lat temu! Każda cegła tu jest moja! A ty jesteś tymczasowa. Przyszłaś i odejdziesz.
Te słowa uderzyły mocniej niż policzek. Kasia spojrzała na męża, oczekując wsparcia, ale Bartek już pędził do przedpokoju, nerwowo wkładając płaszcz.
Muszę lecieć, spóźnię się! krzyknął i zatrzasnął drzwi.
W ciszy, która zapadła, Kasia wyraźnie usłyszała triumfalny chichot teściowej. Wanda zaczęła celowo myć już czyste naczynia, każdym ruchem okazując pogardę synowej.
A tak przy okazji ciągnęła dzisiaj przychodzą moje koleżanki. Dopilnuj, żeby salon był porządnie posprzątany. Ostatnio na szafce był kurz, widziałam.
Kasia w milczeniu wyszła z kuchni. W sypialni, jedynym miejscu, gdzie władza teściowej jeszcze nie sięgała, wyjęła telefon i wybrała numer dawnej przyjaciółki, Anety.
Miałaś rację szepnęła. Nie wytrzymam już dłużej.
W końcu! Aneta wykrzyknęła. Od trzech miesięcy patrzę, jak zmieniasz się w wycieraczkę. Pamiętasz, co mówiłam o tym mieszkaniu?
Pamiętam Kasia zniżyła głos. To kawalerka przez cały czas wolna?
Tak, trzymałam ją dla ciebie. Przyjdź dziś i zobacz.
Cały dzień Kasia mechanicznie wykonywała polecenia teściowej, ale w głowie już układał się plan.
Tego wieczoru, gdy Wanda Kowalska rozkoszowała się uwagą koleżanek, Kasia cicho wysunęła się do przedpokoju.
Gdzie się wybierasz? zawołała teściowa.
Do sklepu odparła spokojnie. Po zakupy na waszą kolację.
Nie zwlekaj! to były ostatnie słowa, które usłyszała, zamykając drzwi.
Mieszkanie było małe, ale przytulne. Jasne ściany, duże okno w kuchni, cisza.
Biorę je powiedziała stanowczo, podając agentce dowód osobisty. Kiedy mogę się wprowadzić?
Kiedy tylko chcesz uśmiechnęła się kobieta. Wystarczy wpłacić kaucję.
Gdy Kasia wróciła do domu, z salonu dobiegały głośne rozmowy. Koleżanki teściowej omawiały ją, nie szczędząc ostrych słów.
Ona nie jest tą, której Bartek potrzebował mówiła Wanda. Nie umie gotować, nie radzi sobie w domu. Tylko te jej wymyślne książki.
A nie mówiłam, Wandziu wtrąciła koleżanka, Grażyna. Te współczesne kobiety wykształcone, ale do niczego. Za naszych czasów
Kasia zastygła w przedpokoju, ściskając torbę z zakupami. Każde słowo kłuło jak igła, ale teraz czuła dziwny spokój. Decyzja została podjęta.
Następnego ranka obudziła się wcześniej niż zwykle i przygotowała śniadanie, zanim Wanda zdążyła dotrzeć do kuchni. Bartek już siedział przy stole, wpatrzony w telefon.
Musimy porozmawiać powiedziała cicho.
Później, kochanie, spieszę się machnął ręką, jak zwykle.
Nie później. Teraz.
Coś w jej głosie sprawiło, iż Bartek podniósł wzrok. Po raz pierwszy od dawna naprawdę spojrzał na żonę i zdziwił się, jak bardzo się zmieniła. Gdzie podziała się ta radosna Kasia?
Nie mogę już tak żyć powiedziała cicho, ale stanowczo. To nie jest rodzina, to jakiś absurdalny teatr, w którym gram rolę cichej służącej.
Kasia, co ty wymyślasz? próbował się uśmiechnąć. To tylko mama, trochę
Trochę co? przerwała. Trochę tyranka? Trochę depcze moją godność? A może trochę zmusza cię do wyboru między żoną a matką?
W tej chwili do kuchni wsunęła się Wanda w swoim ulubionym szlafroku.
O czym wy tu szepczecie? zapytała podejrzliwie. Bartku, spóźnisz się do pracy przez te rozmowy!
Kasia powoli odwróciła się do teściowej.
A pani, Wando Kowalska, wciąż nie potrafi przestać wszystkiego kontrolować, co?
Jak śmiesz tak do mnie mówić? teściowa poczerwieniała. Bartek, słyszysz, jak ona się do mnie odzywa?
Ale Kasia już nie słuchała. Wyjęła z torby plik dokumentów i położyła na stole.
To dziennik, który prowadziłam przez ostatnie




![[EN & UKR ]…](https://i2.wp.com/migranciwpolsce.pl/wp-content/uploads/2025/12/595791035_1337730111730960_6957411931236198999_n.jpg?ssl=1)






