Liza stała pośrodku salonu, trzymając w dłoniach bilet na wymarzone wakacje

polregion.pl 1 godzina temu

Jagoda stała pośrodku salonu, z biletem do Grecji w torebce. Oczy Wojtka płonęły gniewem, a jego głos rozbrzmiewał po ścianach jak grzmot. Kobieta czuła, jak wszystkie lata poświęceń, wszystkie marzenia pogrzebane pod górą kredytu i wszystkie złamane obietnice narastają w niej jak fala, gotowa ją pochłonąć.

Wojtek szepnęła cicho, niemal błagalnie pamiętasz, gdy podpisywaliśmy tę umowę w banku? Obiecałeś, iż będziemy drużyną, iż przetrwamy razem, iż walczymy o naszą przyszłość. Ja to zrobiłam. Dźwigałam ten ciężar. Siedem lat! A teraz, gdy w końcu moglibyśmy odetchnąć mówisz mi, iż łazienka twojej matki jest ważniejsza niż moje życie?

Mąż odwrócił się gwałtownie, unikając jej wzroku.

Nie rozumiesz, Jagoda. To moja mama. jeżeli my jej nie pomożemy, to kto?

A kim ja jestem?! wybuchnęła po raz pierwszy, podnosząc głos. Czy ja nie jestem twoją rodziną? Kobieta, która spłacała każdą ratę, która odmawiała sobie ubrań, wyjazdów, spotkań z przyjaciółmi, tylko po to, żebyśmy się utrzymali? Twoja mama miała swoje życie. Ja wciąż czekam na swoje!

Wojtek zamilkł, rozdarty między dwie wierności.

Następne dni minęły w ciężkim milczeniu. Krystyna dzwoniła codziennie, pytając, kiedy zaczną remont. Wojtek odpowiadał wymijająco albo w ogóle nie odbierał. W mieszkaniu między nim a Jagodą rósł niewidzialny mur. Ona spała odwrócona plecami, on wpatrywał się w telefon, przewijając bez celu strony internetowe.

Ale Jagoda miała już plan.

Pewnego ranka spakowała walizkę. Dwie sukienki, kostium kąpielowy, którego nigdy nie założyła, sandały i paszport. Na nocnym stoliku zostawiła kartkę:

Wojtek, marzyłam o morzu przez siedem lat. Jadę, niezależnie od tego, co zdecydujesz. Wybór należy do ciebie. J.

Zamknęła drzwi, nie oglądając się za siebie.

W samolocie do Aten poczuła, jak z jej ramion spada część tego ciężaru, który nosiła latami. Patrzyła przez okno na chmury i wspominała dzieciństwo, gdy jeździła z rodzicami nad polskie morze. Zapach soli, szum fal, gorący piasek pod stopami. Po raz pierwszy od dawna poczuła nadzieję.

W hotelu usiadła na balkonie, wpatrując się w błękit morza. Serce biło jej szybciej, jakby na nowo zaczynała żyć. Wieczorem zeszła na plażę, pozwoliła falom obmyć stopy i rozpłakała się nie ze smutku, ale z ulgi.

Wojtek, zostawszy sam, znalazł jej wiadomość. Czytał ją raz po raz, każde słowo paliło go jak ogień. Wyobrażał sobie Jagodę na plaży, z błyszczącymi oczami i uśmiechem, którego nie widział od lat. Wtedy dotarło do niego: zabrał jej najlepsze lata, a teraz mógł stracić ją na zawsze.

Gdy Krystyna zadzwoniła ponownie, powiedział stanowczo:

Mamo, łazienka poczeka. Jagoda nie może.

Starsza kobieta pierwszy raz nie znalazła odpowiedzi.

Trzy dni później Wojtek wysiadł na lotnisku w Atenach. Szukał jej na plaży, w wąskich uliczkach, w restauracji. W końcu zobaczył ją samotnie przy stoliku, z kieliszkiem wina.

Jagoda wyszeptał. Jestem tu.

Spojrzała na niego długo. W jej oczach był smutek, zmęczenie, ale i iskra nadziei.

Nie wiem, Wojtek powiedziała cicho. Nie wiem, czy jeszcze wierzę w nas.

Przysięgam, iż tym razem będę przy tobie. Nie zmuszę cię więcej do wyboru między nami a moją matką. Ona miała swoje życie. Ty jesteś moim życiem.

Proste słowa, a jednak dotknęły jej głęboko. Pozwoliła mu usiąść obok. To nie był koniec, ale nowy początek.

Te wakacje nie były tylko o morzu i słońcu. Były o odzyskaniu siebie. Jagoda pływała godzinami, śmiała się jak dawniej, jadła ryby z apetytem. Wojtek patrzył na nią, jakby na nowo się zakochiwał.

Ostatniego dnia powiedziała:

jeżeli mamy iść dalej, musimy nauczyć się żyć dla siebie. Nie możemy być wiecznie dłużnikami cudzych oczekiwań.

Skinął głową. Wiedział, iż to nie będzie proste, ale zrozumiał, co tak naprawdę było ważne.

Po powrocie Krystyna znów zaczęła nalegać na remont. Tym razem Wojtek odpowiedział stanowczo:

Mamo, pomożemy, ale nie możemy wziąć na siebie całego twojego życia. My też musimy żyć.

Jagoda spojrzała na niego z ulgą. Po raz pierwszy od lat nie czuła się samotna w tej walce.

Następne lata były inne. Nie idealne, ale lepsze. Każde lato wyjeżdżali nad Bałtyk, choćby na weekend. Jagoda pozwalała sobie na małe przyjemności: nową sukienkę, perfumy, kolację przy świecach. I za każdym razem, gdy wspominała te siedem lat poświęceń, myślała, iż było warto bo teraz umiała walczyć o swoje szczęście.

Bo wolność nie zaczyna się w momencie, gdy spłacisz ostatnią ratę. Zaczyna się, gdy masz odwagę powiedzieć nie tym, którzy chcą zabrać ci prawo do własnego życia.

Idź do oryginalnego materiału