Poznałam moją teściową jeszcze przed ślubem i już wtedy zrozumiałam, iż jest niezwykle nieprzewidywalna. Ale to, co zorganizowała na naszym weselu, było zbyt choćby dla niej.
Po tym, jak wszyscy goście wręczyli nam prezenty i poszli do sali, teściowa podeszła do nas z mężem i oświadczyła, iż wszystkie przekazane pieniądze należą do niej z prawa. Wyjaśniła to tym, iż włożyła wszystkie swoje środki w organizację wesela. I teraz nie ma na co żyć. Powiedzenie, iż byłam w szoku, to chyba nic nie oddaje. Nie tylko to, iż gdy teściowa sama oferowała nam pomoc, to ani słowem nie wzmiankowała, iż jeszcze jej jesteśmy winni. A kwota była o wiele mniejsza niż to, co nam wręczono w prezencie.
Nie znalazłam sobie nic do powiedzenia teściowej, ale mąż wziął sprawy w swoje ręce. Spokojnie wyjaśnił matce, iż nie możemy jej oddać tych pieniędzy, ponieważ już zaplanowaliśmy je wydać na podróż poślubną.
Taka odpowiedź teściowej wcale jej nie usatysfakcjonowała i kobieta wpadła w prawdziwą histerię. Goście zaczęli się zbierać, aby hałasować, ale na szczęście teściów udało się gwałtownie uspokoić żonę. Oczywiście nastrój był całkowicie zepsuty. Całe święto spędziłam ze łzami w oczach.
Naiwnie wierzyłam, iż tego dnia teściowa była tylko na emocjach i coś takiego się więcej nie powtórzy. Jednak nieprzyjemna niespodzianka czekała nas już po powrocie z podróży poślubnej. Nie mogliśmy wejść do własnego mieszkania, ponieważ zamek w drzwiach został zmieniony. Podczas tych trzech tygodni, które spędziliśmy na wakacjach, do naszego mieszkania, z inicjatywy mojej drogiej teściowej, wprowadził się młodszy brat męża. Zorganizowanie tego nie było trudne, ponieważ przed wyjazdem zostawiliśmy teściowej klucz, aby mogła dbać o rośliny. Czy trzeba mówić, iż to mieszkanie rodzice podarowali mi na zakończenie szkoły.
Pochodzę z małego miasteczka, oddalonego o sto kilometrów od Warszawy. Na zakończenie szkoły rodzice zrobili mi bardzo niespodziewany prezent – jednopokojowe mieszkanie niedaleko samego centrum miasta. Dlatego naturalnie byłam niezwykle niezadowolona z faktu, iż nie mogę wejść do własnego domu!
Przez około dwadzieścia minut bezskutecznie pukałyśmy do drzwi, a potem zdecydowałyśmy się zadzwonić po ślusarza, aby ten wybił zamek. Kiedy weszliśmy do mieszkania, zobaczyliśmy brata męża, który siedział z słuchawkami na uszach i oglądał film. Widząc nas zagniewanych, chłopak się zdezorientował, a potem wyjaśnił, co się stało. Dowiedziawszy się, iż to wszystko zorganizowała teściowa, moja nienawiść do niej tylko wzrosła.
Według brata męża matka powiedziała, iż to my sami go zaprosiliśmy do zamieszkania u nas. A zamek trzeba zmienić, ponieważ zgubiłam klucze. Byłam nie w sobie z gniewu. Oczywiście wszystko wyjaśniliśmy chłopakowi i odwieźliśmy go z powrotem do mieszkania teściowej, a przy okazji postanowiliśmy z nią porozmawiać. Mąż powiedział matce wszystko. Że nie powinna wtrącać się w nasze życie i iż nie ma prawa podejmować takich decyzji za nas. A jeżeli coś takiego się powtórzy, przestanie z nią rozmawiać.
W swojej obronie teściowa tylko powiedziała, iż teraz jesteśmy jedną rodziną i ma pełne prawo podejmować decyzje dotyczące nas. Tutaj skończyła się moja cierpliwość.
Starałam się jak mogłam zachować spokój i delikatnie wyjaśnić teściowej, iż w sprawach dotyczących mojej rodziny i mieszkania będę podejmować decyzje samodzielnie. Teściowa po prostu odwróciła się i wyszła z pokoju. Na tym rozmowa się zakończyła.
Z czasem udało nam się pogodzić i zapomnieć tamte historie, ale od tamtej pory teściowa nie postawiła choćby na progu naszego mieszkania. Wszystkie spotkania realizowane są tylko u niej w domu lub na neutralnym terenie. Prawdopodobnie teściowej wstydzi się swojego postępowania, dlatego nie chce do nas przychodzić.