Kiedy spuścizna po babuni ożywia wspomnienia ojca

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Kiedy spadek po babci obudził pamięć ojca**

Mój ojciec nagle mnie sobie przypomniał gdy tylko dowiedział się o spadku po babci.

Moje życie nigdy nie było usłane różami, ale największym ciosem nie było choćby dzieciństwo bez rodziców. Było nim pojawienie się człowieka, którego kiedyś nazywałam Tatusiem po piętnastu latach milczenia. Nie przyszedł z kwiatami ani przeprosinami. Przyszedł z żądaniem: Podziel się spadkiem.

Rodzice rozwiedli się, gdy miałam cztery lata. Mama gwałtownie zatonęła w alkoholu, sąd odebrał jej prawa rodzicielskie, a ojciec, niezdolny do bycia prawdziwym ojcem, oddał mnie pod opiekę swojej matki do małej wioski pod Rzeszowem. Sam mieszkał w mieście i odwiedzał rzadko raz na pół roku, czasem rzadziej.

Chodziłam do wiejskiej szkoły, uczyłam się uprawiać ziemię, szyć na starej maszynie, łowić ryby, robić wiązanki z lawendy i gotować konfitury. Życie z babcią było proste, ale prawdziwe. W trzeciej klasie ojciec pojawił się z nieznaną mi kobietą. Kazano mi wyjść. Gdy wróciłam, tylko babcia siedziała w fotelu z pustym spojrzeniem.

Gdzie jest tata? zapytałam.

Już nie wróci, Krysia szepnęła.

I nie wrócił. Założył nową rodzinę, zapominając o córce. Zostałyśmy z babcią same. Nie płakałam miałam ją. Mądrą, spokojną, surową i czułą. Była dla mnie wszystkim: matką, ojcem, przyjaciółką.

Gdy skończyłam podstawówkę, ciocia Halina, wiejska krawcowa, powiedziała:

Masz złote ręce. Idź do szkoły zawodowej, nie marnuj talentu w polu.

Posłuchałam. Wyjechałam do Krakowa. Uczyłam się, pracowałam, przetrwałam. Ojciec mieszkał trzy przystanki od mojej akademikowej bursy ale przez cztery lata nigdy nie zapytał, jak mi się wiedzie. Ja też nie.

Po szkole otworzyłam pracownię, wyszłam za Darka. Mieliśmy małe mieszkanie, ale w każdy piątek jechaliśmy na wieś do babci. Uwielbiała Darka. Promieniała, gdy dowiedziała się, iż jestem w ciąży. Ale nigdy nie poznała prawnuka

Gdy babcia odeszła, świat stał się pusty. Potem przyszedł notariusz: dom, ziemia, oszczędności wszystko zostało zapisane mnie. Płakałam nad tym listem. Nie z powodu pieniędzy, ale przez pamięć.

Ojciec nie przyszedł na pogrzeb. Ani telefonu, ani słowa. O śmierci matki dowiedział się dopiero po pół roku. I o testamencie. Wtedy, po piętnastu latach, zapukał do moich drzwi.

Nie od razu poznałam tego postarzałego mężczyznę. Nie owijał w bawełnę:

Spadek po babci trzeba podzielić. Należy mi się połowa.

Roześmiałam mu się w twarz. Gorzko, głośno:

Tobie? Połowa? Zostawiłeś nas, mnie i ją. A teraz przypomniałeś sobie? Zapach złotych?

Warknął, ale Darek stanął przy mnie:

Wynoś się. Dobrowolnie, albo ci pomogę.

Ojciec poszedł do sądu. Ale choćby prawo było po mojej stronie. Przegrał, zapłacił koszty, znów zniknął.

Z Darkiem otworzyliśmy zakład krawiecki. Szyliśmy robocze kombinezony dla robotników, lekarzy, strażaków. Zamówienia napływały. Żyliśmy, budowaliśmy swoje życie.

Nigdy więcej nie widziałam ojca. I nie chcę. Babcia była moją prawdziwą rodziną. Wytrwałam, bo uwierzyła, iż zasługuję na więcej. I żyję tak, by była ze mnie dumna. Gdzieś tam, ponad chmurami

**Lekcja?** Czasem ci, którzy powinni być najbliżej, odchodzą najdalej. A ci, którzy zostają są prawdziwym skarbem.

Idź do oryginalnego materiału