Kobiety, które niedawno zostały mamami, opowiedziały o tym, jak macierzyństwo zmieniło ich podejście do imprez, jakimi są śluby. Jeszcze przed narodzinami dziecka uwielbiały tego typu wydarzenia, ale macierzyństwo wszystko zmieniło.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Patrycja Sołtysik reaguje na komentarze, o różnicy wieku dzielącej ją z mężem. "Mówili, iż złapałam go na dziecko"
Macierzyństwo zmieniło jej podejście do ślubów. Dziś to dla niej udręka
Redaktorka australijskiego portalu kidspot.com.au podzieliła się z czytelnikami swoją frustracją dotycząca otrzymywania ślubnych zaproszeń. Jak sama podkreśliła, jeszcze do niedawna na wieść o ślubie i weselu już przygotowywała się do odśpiewania na imprezie ulubionych piosenek i szaleństw na parkiecie, ale to podejście zmieniło się po urodzeniu przez nią dziecka. Teraz wyjście na tak dużą imprezę to dla niej prawdziwa katorga, a samych wesel unika jak ognia.
Skąd taka nagła zmiana? Lauren Robinson twierdzi, iż zobowiązania towarzyskie, z którymi było można łatwo poradzić sobie przed narodzinami dziecka, teraz są niemożliwe do zrealizowania. Wspomniała o dwóch głównych powodach. Kobieta najpierw przytoczyła historię swojej przyjaciółki, która ma dziecko w wieku przedszkolnym. Twierdzi, iż z dzieckiem w takim wieku nie ma mowy o zrelaksowaniu się na imprezie.
Mała chciała dotknąć sprzętu DJ-skiego, biegała, śpiewała. Matka nie mogła odpocząć ani napić się choćby lampki wina, bo nieustannie musiała pilnować, czy jest dobrze nawodniona
- przytoczyła słowa swojej przyjaciółki.
Tak wspomina swoje pierwsze wyjście na wesele. "Psychiczna tortura"
U Robinson to nie kwestie logistyczne są problemem. Sama 16 miesięcy temu została mamą i często doświadcza niepokoju poporodowego. A wyjście na wesele to dla niej istna tortura psychiczna. Ostatnio miała okazję uczestniczyć w dwóch tego typu imprezach i bardzo źle to wspomina. Podczas ostatniego wyjścia po raz pierwszy zostawiła swojego niedawno narodzonego syna pod opieką kogoś innego. Robinson wspomina, iż mimo iż bawiła się na weselu swojej najlepszej przyjaciółki, cały czas była w trybie paniki i nie mogła się zrelaksować. Nieustannie myślała o tym, czy dziecko jest dobrze zaopiekowane, czy zostawiła mu odpowiednią ilość pokarmu itd. Natłok natrętnych myśli sprawił, iż była nieobecna na imprezie, a całe wydarzenie było dla niej "mentalną torturą" - jak sama je określiła. Mieliście podobne odczucia?