Mowa o australijskim miasteczku Kennett River w stanie Wiktoria, które uchodzi za oazę dzikiej przyrody. Jest domem dla koali żyjących w naturalnym środowisku, papug i ptaków kakadu. Niestety rosnąca popularność tego miejsca sprawia, że mieszkańcy coraz częściej narzekają na zachowania turystów.
Kiedyś senne i spokojne Kennett River obecnie zamienia się w tętniącą życiem turystyczną atrakcję. Mieszkańcy zwracają uwagę, że turyści mają negatywny wpływ na przyrodę. Chodzi przede wszystkim o dokarmianie dzikich koali i ptaków, co prowadzi do zmiany zachowań zwierząt i ich stosunku do ludzi.
Jak podaje portal abc.net.au, problemem są również autokary i samochody. Infrastruktura drogowa w Kennett River nie jest przystosowana do tak dużego natężenia pojazdów. Turyści parkują w niedozwolonych miejscach, blokują drogi i rozjeżdżają trawniki. - Autobusy przyjeżdżają codziennie od samego rana i przywożą więcej ludzi, niż jesteśmy w stanie obsłużyć. (...) Masowa turystyka ma naprawdę niszczycielski wpływ na lokalną przyrodę i roślinność - powiedział Gordon Lefevre z Kennett Community Action Group.
Mimo że region jest częścią ważnego ekosystemu Australii, turyści zostawiają po sobie mnóstwo śmieci. Opór mieszkańców wywołuje też zachowanie przyjezdnych, którzy są głośni i organizują imprezy w lasach, gdzie istnieje duże ryzyko pożarów. Lokalne władze rozważają wprowadzenie opłat za wjazd do miasta i parkowanie, w także w odpowiedzi na prośby mieszkańców chcą ograniczyć dostęp do cennych przyrodniczo miejsc. Co sądzisz o zachowaniu turystów? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Nie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj Kobieta.gazeta.pl naGOOGLE NEWS