Rob Adcock to popularny brytyjski tiktoker i miłośnik podróżowania, który zebrał na swoim profilu już ponad 56 tys. obserwujących. Niedawno pisaliśmy o jego pomyśle na przechytrzenie Ryanaira, zabierając na pokład bezpłatny bagaż o wadze niemal 20 kg. Tym razem postanowił... zemścić się na hiszpańskich złodziejach.
Rob wyznał, że w ubiegłym roku zabrał mamę na mecz piłki nożnej w Madrycie, ale na cztery godziny przed lotem powrotnym skradziono mu plecak. Przechowywał w nim wszystko, oprócz telefonu. Oznaczało to, że musiał pozostać w Hiszpanii przez dodatkowe pięć dni do czasu uzyskania paszportu tymczasowego.
Choć od tego zdarzenia upłynęło już sporo czasu, to sprawa wciąż nie dawała mu spać po nocach. Wszystko z powodu... ulubionego kaszmirowego swetra, który znajdował się wówczas w torbie. Zdesperowany tiktoker postanowił w końcu odegrać się na złodziejach i rok później zarezerwował bilety do stolicy Hiszpanii.
To prawdziwa miłosna historia. Niewinna i prosta. O prostym człowieku i jego miłości do wysokiej jakości dzianin
- napisał w opisie nagrania.
Rob zaplanował zemstę idealną. Aby przyciągnąć uwagę złodzieja, chciał wyglądać jak "niczego niepodejrzewający turysta". Przygotował mapę, fałszywe pieniądze i udał się na poszukiwanie... końskiego łajna. Na nagraniu widzimy, jak odwiedza hiszpańską farmę i zbiera odchody do plecaka. Następnie dorzucił do niego odręczną notatkę i lokalizator.
Przekaż swojemu koledze, że chce z powrotem mój kaszmirowy sweter, idioto
- czytamy.
To właśnie taka nieprzyjemna niespodzianka miała czekać na osobę, która pokusi się na jego własność. W kolejnych częściach serii mogliśmy zobaczyć, jak tiktoker udaje się do popularnych miejsc i czeka na złodzieja. Do tej pory nie udało mu się dopiąć swego. Zapowiedział jednak, że spróbuje swojego "szczęścia" w innych lokalizacjach.
- Madryt to jednak wspaniałe miasto. Chcę, żeby ten film przypomniał ludziom, aby zachowali ostrożność podczas pobytu za granicą. Myślałam, że mnie to nigdy nie spotka - powiedział Rob w rozmowie z internetowym wydaniem "Daily Star".