Sama
nie wiem co zrobić w Nowym Roku ze sobą. Według obowiązujących trendów -
moją osobą. Uwielbiam to powiedzenie - moja osoba - jakby w jednym
osobniku, były dwie osoby.
Onże i onaż.
O, kurza twarz - dobre to!
I samo mi się wymyśliło!
Osobnik - rodzaj męski. Osoba - rodzaj żeński. I zapewne dlatego się mówi, że poszukujemy na miłość i życie partnera, który będzie naszą drugą połową (najczęściej) jabłka.
Osobnik - rodzaj męski. Osoba - rodzaj żeński. I zapewne dlatego się mówi, że poszukujemy na miłość i życie partnera, który będzie naszą drugą połową (najczęściej) jabłka.
A jabłko jest rodzaju nijakiego... aaa, mam! Wiem!
Dziecko to też rodzaj nijaki... z czego wynika, że taki osobnik ze
swoją osobą może je - dziecko znaczy - sam sobie zrobić.
I to jest
właśnie ta trzecia połowa.
A jak sobie zrobi (ze swoja osobą) drugie na
500+, czy to będzie czwarta połówka?
A co będzie, gdy żądza pieniądza
zachęci osobnika i jego osobę do dalszej produkcji połówek... stop!
Przecież to już nie będą połóweczki tylko ćwiarteczki. Chyba.
Oj, tam - nigdy nie byłam mocna ze ścisłych.
Przecież to już nie będą połóweczki tylko ćwiarteczki. Chyba.
Oj, tam - nigdy nie byłam mocna ze ścisłych.
Z logiki też, podobnie jak moja koleżanka Małgosia z polonistyki. Chociaż sądząc po ruchach głów - przypominających sztuczne jamniki w jeżdżących ongiś autach - obecnych na zajęciach studentów, nie była odosobniona w poglądzie na związki logiczne, gdy na pytanie pana adiunkta - jaki związek logiczny dostrzega pani w... na przykład kapusta na głowie - najpierw popadła w głębokie zamyślenie, po czym powiedziała - żadnego, ale sądzę, że gdyby zechciał pan adiunkt zapytać o głąba we łbie - to bardzo duży i mogę rozwinąć temat, jako że przykładów mam mnóstwo.
I tu popatrzyła przeciągle a wymownie na kolegów studentów. Oraz pogłaskała z czułością własną. Głowę - znaczy.
Logikę zaliczyłyśmy - a może to się zaliczało jedynie ze względu na obecność, już nie pamiętam - ale pamiętam za to, że poetykę zaliczałam i zaliczyłam na pewno.
O, matko kochana! Daleko odbiegłam od meritum, czyli mojej osoby w Nowym Roku oraz przyrzeczenia w Starym, że nie będę wierszyć.
Już wyjaśniam. Otóż z bliżej nieznanych powodów (mój typ tak ma), wysypał się ze mnie - a dokładniej z głowy, czyli z niczego - rojek meterków w formie wierszydełek.
Już wyjaśniam. Otóż z bliżej nieznanych powodów (mój typ tak ma), wysypał się ze mnie - a dokładniej z głowy, czyli z niczego - rojek meterków w formie wierszydełek.
A to półgoła idę spać, opuściwszy przedtem balkon, gdzie podziwiałam fajerwerki oraz strzelający korkami szampan i roztkliwiam się nad swoim losem, żem ja taka zziębnięta. Podejrzewam, że powodem rozżalenia był brak ciepłej wody w kranach, chociaż, czy ja wiem...
A to się prężę i napinam jak cięciwa łuku, a powód był... oj, był...
A to znowu łażę gdzieś w ciemnościach za łobuzem-księżycem w pełni.
A to popadam w filozoficzną zadumę nad życiem.
Albo o wpływie odrostów na melancholię.
Jaki stąd płynie wniosek?
Ano taki, że czasami człowiek musi, bo inaczej się udusi.
I że nie dostanę Nobla, bo mam już Jobla.
Na nagrodę Nike też nie mam co liczyć.
A co tam, przyznam sobie i mojej osobie Złotą Malinę!
Za całokształt :-))))
©em
__________
Adriana Laube - Kobieta w kapeluszu
(źródło - www.touchofart.eu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz