Dziesięć lat po odejściu Saraj: ojciec i pięcioro dzieci stawiają czoła jej nieobecności

newskey24.com 1 tydzień temu

Dziesięć lat po odejściu Karoliny: ojciec i pięcioro dzieci mierzą się z jej nieobecnością
Gdy Karolina postanowiła odejść, zostawiając męża i pięcioro małych dzieci, nigdy by nie pomyślała, iż Jakub poradzi sobie nie tylko bez niej, ale choćby odniesie sukces. Kiedy wróciła po latach, by odzyskać swoje miejsce, zastała rzeczywistość, która dawno ją przerosła dzieci, które prawie nie pamiętały matki.

Tego deszczowego ranka krople delikatnie stukały w okna ich skromnego domu ukrytego między wysokimi klonami. Jakub Nowak rozstawiał nierówne miski z płatkami, gdy w drzwiach stanęła Karolina z walizką w dłoni i ciszą, która bolała bardziej niż słowa.

Nie dam już rady szepnęła.

Jakub podniósł wzrok znad kuchennego blatu:

Z czym dokładnie?

Spojrzała w stronę korytarza, skąd dobiegały śmiechy i wrzawa dzieci z pokoju zabaw.

Z tym wszystkim. Pieluchy, ten hałas, brudne naczynia. W kółko to samo. Czuję się, jakbym się dusiła.

Jakubowi ściśnęło się serce.

To twoje dzieci, Karolino.

Mrugnęła szybko, zirytowana:

Wiem, ale nie chcę już być matką. Nie w ten sposób. Chcę znów oddychać.

Drzwi zatrzasnęły się za nią, niszcząc wszystko po drodze.

Jakub stał jak sparaliżowany, dźwięk płatków w mleku nagle wydawał się głośniejszy niż kiedykolwiek. Pięć małych twarzy wyjrzało z zaciekawieniem.

Gdzie jest mama? spytała najstarsza, Zosia.

Przyklęknął i otwierając ramiona, rzekł:

Chodźcie tu wszyscy.

Tak zaczęła się ich trudna droga.

Pierwsze lata nie były łatwe. Jakub, nauczyciel chemii w liceum, rzucił pracę, by dorabiać jako nocny kurier i móc zajmować się dziećmi w dzień. Nauczył się wiązać warkocze, pakować kanapki, uspokajać nocne lęki i skrupulatnie oszczędzać każdą złotówkę.

Były noce, gdy płakał cicho w kuchni nad zlewem pełnym naczyń. Chwile, gdy myślał, iż pęknie: gdy jedno dziecko chorowało, drugie potrzebowało pomocy w szkole, a najmłodsza miała gorączkę wszystko w jeden dzień.

Ale Jakub się nie złamał.

Dostosował się do poświęcenia.
Zrezygnował z kariery, by być przy nich.
Nauczył się matczynych umiejętności dla swoich dzieci.
Przetrwał najcięższe chwile z odwagą.
I tak minęło dziesięć lat.

Teraz, w krótkich spodenkach i koszulce z dinozaurami, którą uwielbiali bliźniacy, stał przed domem zalany słońcem. Siwizna w brodzie zdradzała upływ czasu i siłę, jaką zyskał, nosząc przez lata plecaki, zakupy i śpiące dzieci.

Wokół niego pięcioro dzieci śmiało się, pozując do zdjęcia:

Zosia, 16 lat, odważna i bystra, z plecakiem obwieszonym przypinkami o fizyce.
Weronika, 14 lat, cicha artystka z rękami w farbach.
Kacper i Klara, nierozłączni 10-letni bliźniacy.
Ola, najmłodsza, 6 lat, która gdy Karolina odeszła, była ledwo niemowlakiem.
Na wiosenne wakacje wyruszyli na wycieczkę, na którą Jakub zbierał przez cały rok.

Wtedy na podjazd wjechał czarny samochód.

Tylko ona.

Karolina wysiadła w okularach przeciwsłonecznych i z nienaganną fryzurą. Wyglądała, jakby czas jej nie dotknął jakby spędziła te lata na wakacjach.

Jakub zdrętwiał, a dzieci z ciekawością patrzyły na nieznajomą kobietę.

Tylko Zosia coś przypominała, ale niepewnie.

Mama? spytała wahająco.

Karolina zdjęła okulary i drżącym głosem powiedziała:

Cześć, dzieci. Cześć, Jakubie.

Jakub bez namysłu zasłonił je sobą:

Czego tu chcesz?

Przyjechałam was zobaczyć odparła ze łzami. Straciłam tak dużo.

Bliźniacy przywarli do nóg Jakuba, a Ola zmarszczyła brwi:

Tato, a kto to?

Karolina drgnęła.

Jakub wziął Olę na ręce i rzekł:

To ktoś z przeszłości.

Karolina poprosiła o rozmowę w cztery oczy.

Odsunęli się od dzieci.

Wiem, iż na nic nie zasłużyłam przyznała. Strasznie się pomyliłam. Myślałam, iż wolność da mi szczęście, a znalazłam samotność.

Jakub odparł:

Zostawiłaś pięcioro dzieci. Błagałem, żebyś została. Ja nie miałem wyboru musiałem przeżyć.

Wiem szepnęła. Ale chcę to naprawić.

Nie da się skleić tego, co rozbiłaś. Oni już nie są zranieni są silni. Zbudowaliśmy coś z tego, co zostało.

SpKarolina uśmiechnęła się przez łzy, widząc, jak Ola bierze ją za rękę, a Jakub skinął głową droga do naprawy była długa, ale w końcu mieli szansę iść nią razem.

Idź do oryginalnego materiału