Córka z zięciem zostawili mi wnuki na całe wakacje. A ja na emeryturze muszę ich karmić i zabawiać!

newsempire24.com 1 tydzień temu

Moja córka z zięciem zostawili mi wnuki na całe wakacje. A ja na swojej emeryturze muszę ich karmić i bawić.

Współczesne dzieci i wnuki stały się takimi egoistami wszyscy wymagają uwagi, troski, czasu, a w zamian nie dają nic poza obojętnością i pretensjami. Co to za konsumpcyjne podejście do starszych? Jakby my, starsi, nie mieli własnego życia, własnych pragnień tylko siedź z wnukami jak służąca. A gdy sama proszę o pomoc, nagle wszyscy są zajęci, jakbym była obca.

Moja córka ma dwóch synów starszy ma 12 lat, młodszy 4. Mieszkam w małej wsi pod Olsztynem, a wszystko, co mam, to skromna emerytura i cisza, którą tak cenię. Nie wiem, jak moja córka z mężem ich wychowują i co się dzieje w szkole, ale chłopcy wyrośli na prawdziwych leni. Po sobie nic nie sprzątają, choćby łóżek nie ścielą wszystko leży jak po huraganie. Jedzą też byle co od mojego jedzenia kręcą nosem, żądają głupot. To po prostu kara!

Gdy wnuki były małe, pomagałam córce z całych sił zajmowałam się nimi, niańczyłam, biegałam po sklepach. Ale od pięciu lat jestem na emeryturze i staram się odejść od roli wiecznej niani. W tym roku przed jesiennymi feriami odetchnęłam z ulgą: spojrzałam na kalendarz i zobaczyłam, iż na początku listopada nie ma żadnych długich weekendów. Myślę sobie córka z mężem nigdzie nie pojadą, będę mogła spokojnie żyć. Jakże się myliłam!

W niedzielę, tuż przed ostatnim tygodniem października, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otwieram a tam moja córka, Kasia, z dwoma synami. Od progu, choćby nie witając się porządnie, wygarnęła:

Mamo, cześć! Bierz wnuki, ferie się zaczęły!

Zdrętwiałam.

Kasia, dlaczego mnie nie uprzedziłaś? Co to za niespodzianka?

Gdybym uprzedziła, wymyśliłabyś tysiąc wymówek, żeby ich nie brać! odcięła się, ściągając kurtki z chłopców. Jedziemy z Tomkiem do sanatorium na tydzień, już nie mam siły, jestem wykończona!

Czekaj, a praca? Przecież w tym roku nie ma dodatkowych wolnych dni! próbowałam zrozumieć, czując narastającą panikę.

Mamy urlop, Tomek wziął trzy dni na własny koszt. Mamo, nie mam czasu tłumaczyć, spóźniamy się! rzuciła, cmoknęła mnie w policzek i wybiegła za drzwi, zostawiając mnie z dwoma walizkami i dziećmi.

Nie minęło pięć minut, a dom zamienił się w chaos. Telewizor ryczał na cały regulator, kurtki i buty walały się po korytarzu, a chłopcy biegali jak oszalali. Próbowałam przywołać ich do porządku, zmusić, by chociaż ubrania posprzątali, ale ignorowali mnie, jakbym była powietrzem. Od mojej zupy się skrzywili, mówiąc, iż mama obiecała im pizzę. Wtedy moja cierpliwość pękła.

Chwyciłam telefon i wykręciłam numer Kasi:

Córko, twoje dzieci domagają się pizzy! Nie zamierzam im tego kupować!

Już zamówiłam wam dostawę odparła, wyraźnie zirytowana. Mamo, oni nie będą jeść twojej zupy, przez to ciągle awantury. Zabierz ich gdzieś, rozrywka im potrzebna! Sam

Idź do oryginalnego materiału