Były mąż obiecuje synowi mieszkanie, ale domaga się, żebym znów za niego wyszła

newsempire24.com 3 godzin temu

Mój były mąż obiecał synowi mieszkanie, ale zażądał, abym znów za niego wyszła

Mam sześćdziesiąt lat i mieszkam w Krakowie. Nigdy bym nie pomyślała, iż po wszystkim, co przeszłam, po dwudziestu latach ciszy i spokoju, przeszłość wróci tak bezczelnie i cynicznie. Najboleśniejsze jest to, iż inicjatorem tego powrotu okazał się mój własny syn.

Kiedy miałam dwadzieścia pięć lat, byłam szaleńczo zakochana. Marek wysoki, czarujący, pełen życia wydawał mi się spełnieniem marzeń. Pobraliśmy się szybko, a po roku urodził się nasz syn, Jacek. Pierwsze lata przypominały bajkę. Mieszkaliśmy w małym mieszkaniu, marzyliśmy razem, snuliśmy plany. Ja pracowałam jako nauczycielka, on jako inżynier. Wydawało się, iż nic nie zdoła zniszczyć naszego szczęścia.

Z czasem jednak Marek się zmienił. Coraz częściej wracał późno, kłamał i się odsuwał. Nie chciałam wierzyć pogłoskom, ignorowałam jego nieobecności, obcy zapach perfum. Ale w końcu prawda wyszła na jaw: zdradzał mnie. I to nie raz. Przyjaciele, sąsiedzi, choćby rodzice wszyscy wiedzieli. A ja próbowałam ratować rodzinę. Dla naszego syna. Wytrzymałam zbyt długo, wierząc, iż opamięta się. Pewnej nocy, gdy obudziłam się i zrozumiałam, iż znów nie wrócił, pojęłam: już nie da się.

Spakowałam rzeczy, wzięłam pięcioletniego Jacka za rękę i przeprowadziłam się do matki. Marek choćby nie próbował nas zatrzymać. Miesiąc później wyjechał za granicę podobno do pracy. niedługo znalazł inną kobietę i najwyraźniej wymazał nas z życia. Ani listu, ani telefonu. Całkowita obojętność. A ja zostałam sama. Matka odeszła, potem ojciec. Jacek i ja przetrwaliśmy razem szkołę, pasje, choroby, radości, maturę. Pracowałam na trzy zmiany, by mu niczego nie brakowało. Nie miałam związku nie było na to czasu. On był dla mnie wszystkim.

Gdy Jacek dostał się na uniwersytet w Warszawie, wspierałam go, jak mogłam paczkami, pieniędzmi, dobrym słowem. Ale mieszkania nie mogłam mu kupić nie starczało. Nigdy nie narzekał. Mówił, iż sobie poradzi. Byłam z niego dumna.

Miesiąc temu przyszedł do mnie nowiną: postanowił się ożenić. euforia nie trwała długo. Był nerwowy, unikał mojego spojrzenia. W końcu wybuchnął:

Mamo Potrzebuję twojej pomocy. Chodzi o tatę.

Zdrętwiałam. Powiedział, iż odnowił kontakt z Markiem. Że jego ojciec wrócił do Polski i oferuje mu klucze do dwupokojowego mieszkania, które odziedziczył po babci. Ale pod jednym warunkiem. Mam znów za niego wyjść i pozwolić mu mieszkać u mnie.

Zabrakło mi tchu. Patrzyłam na syna, nie wierząc, iż mówi poważnie. Ciągnął dalej:

Jesteś sama Nie masz nikogo. Dlaczego nie spróbować jeszcze raz? Dla mnie. Dla mojej przyszłej rodziny. Tata się zmienił

W milczeniu wstałam i wyszłam do kuchni. Czajnik, herbata, drżące dłonie. Wszystko rozmazało mi się przed oczami. Dwadzieścia lat dźwigałam wszystko sama. Dwadzieścia lat ani razu nie zapytał, jak się mamy. A teraz wraca z ofertą.

Wróciłam do pokoju i powiedziałam spokojnie:

Nie. Nie zgodzę się.

Jacek wpadł w furię. Krzyczał, oskarżał. Mówi

Idź do oryginalnego materiału