TRZMIEL
Przez kratkę wentylacyjną wleciał do kuchni ogromny trzmiel. Bajdoła, uciekając w panice, uderzyła się boleśnie w łokieć. Zamknęła z hałasem drzwi i czekała na Bajgóra, który dopiero po godzinie zarejestrował w mózgu alarm. Wsiadł do taksówki i po kilku minutach był przy wystraszonej Bajdole.
- Tam może być cały rój! - zawołała.
Ale w kuchni był tylko trzmiel samotnik.
Bajgór dopiero po długim polowaniu uwięził zmęczonego owada w szklance, którą
przykrył broszurą „Wypieki Wielkanocne”… Zresztą uwolnił go zaraz, wypuszczając
przez okno.
Potem zajął się obolałym łokciem Bajdoły.